Filipe Luis Kasmirski kończy karierę, piłkarz Flamengo zostanie uhonorowany przez klub w trakcie niedzielnego spotkania z Cuiabá. Zawodnik, który w przeszłości reprezentował barwy m.in. Chelsea Londyn i Atletico Madryt był wielkim przyjacielem Polski, często wspominał o swoich korzeniach.
Kim jest Filipe Luis Kasmirski?
Reprezentant Brazylii broni barw Flamengo, zawodnik przybył do klubu w 2019 roku z Atletico Madryt, gdzie był istotnym elementem układanki Diego Simeone. Warto nadmienić, że Filipe Luis rozegrał 333 mecze w trykocie Rojiblancos, co było drugim wynikiem wśród obcokrajowców, zaraz za Urugwajczykiem Diego Godinem. Kasmirski jest zawodnikiem spełnionym na niwie reprezentacyjnej, w kadrze rozegrał 44 spotkania, trafił dwukrotnie, zdobył Puchar Konfederacji w 2013 i Copa America w 2019 roku. W obecnym sezonie Campeonato Brasileiro Kasmirski był rezerwowym w układance trenera Tite.
Rok 2023 był trudny dla zawodnika, naznaczony kontuzjami, które sprawiały, że miał trudności w rywalizacji o miejsce w 11-tce z Ayrtonem Lucasem. Zawodnik w wywiadzie dla TV Globo stwierdził, że “kocha Flamengo i jeśli nie będzie mógł grać we Flamengo, to nie będzie już grał w piłkę”. Nie wiadomo, co planuje Kasmirski po zakończeniu kariery, gdyż jak stwierdził nie myślał o zostaniu trenerem czy asystentem. W tym roku Flamengo ma dwa mecze do rozegrania, z Cuiabá na Maracanie i z Sao Paulo FC na obiekcie Morumbi.
Jakie więzy łączą zawodnika z Polską?
Pradziadek zawodnika Ignacy Kazimierski urodzony w Kaliszu w dn. 1 lutego 1878 roku przybył do miejscowości Massaranduba w 1886 roku. Kasmirski przyznał, że osadę, do której przybył pradziadek w stanie Santa Catarina, zdominowali Polacy, jak przyznał lwia część nazwisk kończyła się na -ski.
Pradziadkowie zawodnika pochodzili z okolic Kalisza, a do Ameryki Płd. wyemigrowali z rodzicami, jak wielu innych emigrantów zarobkowych. Co ciekawe z racji, że matka reprezentanta Brazylii ma korzenie włoskie, ten legitymuje się obywatelstwem włoskim. Były zawodnik Chelsea Londyn sympatyzuje z Polską, jak przyznał przed rokiem w jednym z wywiadów, na mundialu w Katarze wspierał dopingiem Brazylijczyków, Hiszpanów i drużynę Czesława Michniewicza. Zawodnik mógł grać dla Polski, jednak zaniechanie włodarzy PZPN-u sprawiło, że zakochany w Polsce utalentowany lewy obrońca ostatecznie zagrał dla “Verde-Amarela”.