Filip Chajzer bez wątpienia jest barwną postacią, która w ostatnim czasie urozmaica środowisko freak fightowe. Udział prezentera w wydarzeniu organizowanym przez FAME MMA wzbudził wiele kontrowersji. Mężczyzna postanowił odpowiedzieć na te pretensje w mocnych słowach.
Filip Chajzer z mocnym postem i odpowiedzią dla hejterów
Prezenter, który ma swój udział w karcie walk FAME MMA 22, postanowił odpowiedzieć na zaczepki internautów. Na swoim Instagramie opublikował mocny wpis zaadresowany do wszystkich, którzy wykazywali jego hipokryzję, czy też komentowali jego zmienność zdania. Nie obyło się bez niecenzuralnych słów i ciekawych spostrzeżeń.
Piszą, że jestem sprzedajną K**WĄ…. I to jest wielki merytoryczny błąd, bo ja jestem najdroższą w mieście sprzedajną K**WĄ. Piszą też, że mówiłem u Wojewódzkiego, że nie przyjmę takiej propozycji bo trzeba mieć godność. No to patrzcie - zmieniłem zdanie ☺️ i co ? I nic.
Jak widać, mężczyzna zadeklarował w pierwszej części, że za walkę zgarnie sporą sumę. Nawiązał on również do wywiadu u Kuby Wojewódzkiego, gdzie przyznał, że wzięcie walki oznacza brak godności. Nie był to jednak koniec. Chajzer zwrócił się również do osób, które się od niego odwróciły, a nawet wymienił z imienia jednego z nich - Maćka.
Jest perfect, bo oprócz zarobionej kasy odpadli też ludzie podający się za przyjaciół (tak Maciej to o Tobie). Znalazłem się w takim momencie życia, że propozycja od FAME MMA wydała się w czerwcu tak oczywista, jak to, że rano wstanie słońce. I dla mnie też wstało.
Chajzer o kłopotach finansowych i nałogu
Cały wpis nawiązał też do faktu, że zawsze żył dla kogoś. Wspomniał o tym, że swoje dziecko zostawił z matką, a chcąc pomóc ojcu w kłopotach finansowych, sprzedał mieszkanie. Przyznał również, że jego nałóg oraz walka z nim nie należały do najtańszych przedsięwzięć.
Nie omieszkał również wspomnieć o swojej budzie z Kebabami:
Ratowały kredyty. To za pożyczone pieniądze postawiłem tę budę. Dlaczego mam do niej tak emocjonalny stosunek i nazywam królestwem kebaba? Bo tak rzeczywiście czuję. Kolejka uśmiechniętych rodzin przy Burakowskiej w Warszawie to mój mały symbol zwycięstwa.
Przyznał również, że choć na początku chodziło wyłącznie o pieniądze, to regularne treningi pozwoliły mu na walkę o siebie. Dodał, że uprawiany sport go cieszy i że jest szczęśliwy nawet pomimo hejtu, jaki go spotyka.