Wielkimi krokami zbliża się jubileuszowa gala największej polskiej organizacji. Karta walk KSW 100 została już w pełni ogłoszona, a do gali zostały niespełna trzy tygodnie. W ostatnich godzinach padła jednak szokująca informacja, która stawia organizację KSW w negatywnym świetle.

Michał Sobiech zaraził się gronkowcem podczas walki

Swoją ostatnią walkę Michał Sobiech stoczył na KSW 99. Gala ta odbyła się 19 października, a Sobiech wygrał z Karole Kutyłą przez jednogłośną decyzję sędziów. Okazuje się, że Kutyła wyszedł do tego starcia w momencie, gdy był zarażony gronkowcem. Zawodnik sam przyznał się do tego w jednym w wywiadów po walce.

Należy przy tym zaznaczyć, że gronkowiec to niezwykle niebezpieczny rodzaj bakterii. Zakażenia gronkowcem mogą stać się nawet śmiertelne, jeżeli wniknie on głębiej w ciało i dostanie się do krwioobiegu, stawów, kości, płuc lub serca.

Michał Sobiech opisał całą sytuację na swoim blogu. Wyjawił, że zaraził się od Karola Kutyły gronkowcem i był bliski śmierci. Zaczęło się od gorączki, jednak później zawodnik zaczął czuć się coraz gorzej i trafił do szpitala.

Położono mnie na łóżku, sprawdzono krew. Najprostsze badania, TK głowy, podano Pyralginę. Po 2 godzinach okazało się, że CRP — białko ostrej fazy (taki marker, który mówi o stanie zapalnym w ciele), którego norma to do 5 — u mnie wynosiło 105. Ponadto miałem złamany nos i szalejącą w ciele infekcję.

 

Faktem jest, że jedyny problem zdrowotny, jaki mam, to wrodzona wada woreczka żółciowego, której symptomy odczuwam od dziecka. Kilka razy w roku czuję, że się zapala i muszę wziąć leki przeciwbólowe. Miałem robione USG już wcześniej i wiedziałem, że mam w nim dwa malutkie polipy, a także że jest coś nie tak, ale bez żadnej tragedii.

 

W szpitalu zrobiono mi USG, a lekarz, który je robił, nie zauważył nic złego, prócz czegoś w woreczku żółciowym. Zobaczył polipy i powiedział: „Ta ściana woreczka jest jakaś pogrubiona i zapalona” — co też było na opisie, napisanym w dość śmieszny sposób.

 

Wracam na salę — przychodzi starszy lekarz, nie ten, który mnie znał, z kartką i mówi tak: — Panie Michale, potrzebuję zgody na operację, musimy Panu usunąć woreczek. CRP nie spadło, a wzrosło z 105 do 130, a w USG widać zapalony woreczek. Poprosiłem o 10 minut czasu. W tym czasie pisałem i dzwoniłem do wszystkich osób, które mogły mi doradzić, co zrobić i skonsultować dany stan.

Michał Sobiech nie zdecydował się na wycięcie woreczka żółciowego. W kolejnych dniach przyjmował antybiotyki i codziennie robił badania. Ostatecznie okazało się, że Sobiech został zarażony gronkowcem.

Mój przeciwnik w trakcie walki zaraził mnie gronkowcem i paciorkowcem, przez co prawie usunięto mi niesłusznie woreczek żółciowy, prawie umarłem, straciłem tydzień życia, mnóstwo zdrowia, a moja rodzina przeżyła koszmar.