Turecka piłka nożna w ostatnim czasie żyje przede wszystkim ogromną aferą związaną z zakładami bukmacherskimi. Tamtejsza federacja przekazała szereg kolejnych informacji, a z sądu dowiedzieliśmy się, że osiem osób zostało zatrzymanych w areszcie na dłużej.

Turecka telenowela?

Mówimy tutaj o przeogromnej sprawie, w którą zamieszane są osoby zarówno z tureckiej ekstraklasy, jak i z niższych lig. Samo śledztwo trwa bowiem już od kwietnia tego roku, a skala tej afery jest po prostu zatrważająca. Według wszelkich ustaleń Aż 371 spośród 571 sędziów zarejestrowanych w Turcji posiadało konta bukmacherskie. Ponad 150 arbitrów regularnie obstawiało. Jeden z nich miał ponad 18 tysięcy pojedynczych zakładów.

149 z nich zostało zawieszonych na okres od ośmiu do dwunastu miesięcy. Na tapetę brani są także piłkarze i to całkiem spora liczba. Według ogłoszenia tureckiej federacji wskutek przeprowadzonego postępowania skierowano do Rady Dyscyplinarnej wnioski o zawieszenie 1024 zawodników. Wśród nich znalazły się także postacie z ekstraklasy (27), w tym z takich klubów jak Galatasaray, czy Besiktas.

Zatrzymano osiem osób

Jeszcze w piątek ubiegłego tygodnia prokuratura zdecydowała się na tymczasowe zatrzymanie 21 osób. Przeważającą część stanowili sędziowie, ponieważ było ich aż 17. W poniedziałek sąd ogłosił, iż ośmiu z nich zostanie w areszcie na dłużej. Zarzutami kierowanymi w ich stronę to "nadużywanie władzy”, czy "wpływ na wyniki meczów". Wśród tej grupy, według agencji prasowej Anadolu, znajduje się nawet prezes Murat Ozkayi, a więc prezes ekstraklasowego Eyupsporu.

Przeogromna skala tego całego zamieszania jest zatrważająca. W wyniku śledztwa i wszystkich działań wstrzymano rozgrywki na poziomie drugiej i trzeciej ligi na dwa tygodnie. Władze tureckiego futbolu negocjują także z FIFA, by ogłosić dodatkowy okres transferowy. Miałby on obowiązywać tylko wewnątrz kraju i pozwoliłby uzupełnić braki kadrowe. Na ten moment pewnym jest tylko, że na tych ośmiu osobach się nie skończy.